Polski     |   English   Niezrzeszony poseł do Parlamentu Europejskiego Strona startowa | Dodaj do ulubionych | Kontakt

Get macromedia Flash Player

Drukuj

Wspomnienia wojenne

Wojnę przeżyłem w Warszawie (na Sadybie). Gdy wybuchła miałem 3 lata, ale pamiętam grozę bombardowań 1939 r. Nasz dom (Morszyńska 11) był trafiony, gdy byliśmy w piwnicy. Musieliśmy się z niego wyprowadzić (na Okrężną 14). Jako zniszczony całą wojnę stał niezamieszkały. Po wojnie, gdy Niemcy całą Warszawę systematycznie zniszczyli, tego domu nie ruszali, bo już był zniszczony. Ostał się jako jedyny w tej okolicy nadający się do zamieszkania według powojennych kryteriów i do dziś stoi, podczas gdy dookoła wszystkie domy to zbudowane już po wojnie.

Wojnę przeżyłem w Warszawie (na Sadybie). Gdy wybuchła miałem 3 lata, ale pamiętam grozę bombardowań 1939 r. Nasz dom (Morszyńska 11) był trafiony, gdy byliśmy w piwnicy. Musieliśmy się z niego wyprowadzić (na Okrężną 14). Jako zniszczony całą wojnę stał niezamieszkały. Po wojnie, gdy Niemcy całą Warszawę systematycznie zniszczyli, tego domu nie ruszali, bo już był zniszczony. Ostał się jako jedyny w tej okolicy nadający się do zamieszkania według powojennych kryteriów i do dziś stoi, podczas gdy dookoła wszystkie domy to zbudowane już po wojnie.

Pamiętam strach przed niemieckim mundurem, niedostatek, zmagania mamy o nasz byt (ojciec był w niewoli niemieckiej). Byłem z mamą we wiosce Siekierki zaraz po jej spaleniu przez Niemców. Widziałem kobietę z dzieckiem na ręku gotującą coś na piecu, który jako jedyny się pozostał ze spalonego, jeszcze dymiącego, domu.

Pamiętam, jak mama kiedyś wróci?a z jakich? imienin i powiedzia?a nam, ?e co? dla nas ma. Usiad?a na krze?le, a my, czwórka dzieci, otoczyli?my j? czekaj?c, co wyci?gnie z torebki. Wyci?gn??a zawini?ty w papierek jeden plasterek kie?basy, który zdj??a z kanapki, któr? j? tam pocz?stowano, podzieli?a go na cztery części i każdy z nas taki z?bek zjad?. By?a to jedyna w?dlina, któr? w czasie wojny kosztowa?em.

W czasie Powstania Warszawskiego prze?ywali?my eufori? wolno?ci. Ja wyci?gn??em arkusz, na którym by? matejkowski poczet królów polskich i ka?dego króla osobno oprawi?em pod szybk?. Szybki mia?em z archaicznych klisz fotograficznych mojej babci, które musia?em najpierw umy? w gor?cej wodzie z czerni kliszowej. Potem klejem z m?ki dawa?em oprawk? i p?telk? ze sznurka by ca?o?? powiesi? sobie nad ?ó?kiem. Ogródkami i dziurami w p?otach stale w?drowali powsta?cy. Potem by?a groza bombardowa?. Trafiony by? dom s?siedni. Po upadku Powstania prze?yli?my wysiedlenie. Gnano nas piechot? w kierunku Wilanowa, wtedy wioski. Po drodze widzia?em trupy. Mama ukry?a nas w jakiej? spalonej chacie w Wilanowie i przeczekali?my w piwnicy, a? ca?y korowód przesiedle?czy przeszed?.

Po tygodniu potajemnie powrócili?my do Warszawy. Mój poczet królów polskich le?a? na ziemi, szybki pobite, podeptane nogami. Rozp?aka?em si?. Wisieli tylko Mieszko I i Boles?aw Chrobry, bo byli najwy?ej i pewno Niemcom nie chcia?o si? wchodzi? na krzes?o, by te obrazki zrzuci?. Przez nast?pne 6 tygodni bytowali?my w piwnicznym ukryciu.

Ja ten czas pami?tam jako kulinarnie najwspanialszy z ca?ego okresu wojny. Warszawa by?a pusta. W ogrodach dojrzewa?y warzywa i owoce. Wa??sa?y si? bezpa?skie kury. W opuszczonych domach by?y ró?ne zapasy. Mama robi?a zapasy na zim?. Noc? wykopywa?a ziemniaki, buraki, marchew. Po naszej piwnicy chodzi?y wy?apane kury. Gotowa?o si? tylko noc?, by nie by?o wida? dymu.

Mieszkali?my w piwnicy, a po mieszkaniu nie raz buszowali Niemcy z Wehrmachtu. By?a tam bardzo du?a biblioteka mojego ojca J?drzeja, a w niej sporo ksi??ek niemieckich, które sobie brali. W którym? momencie nasze bytowanie zosta?o odkryte. Kazano nam si? wynosi?, ale mama posz?a z nami do dowódcy i wyb?aga?a pozwolenie na dalszy pobyt. Nawet w pewnym momencie skorzysta?a z pomocy wojskowego lekarza dla mej bardzo chorej siostry Ani. Niemcy ju? wiedzieli, ?e wojn? przegrali i byli bardziej ludzcy. Jeden z ?klientów? biblioteki ojca spyta? czy mo?e jak?? ksi??k? po?yczy?. Potem oddaj?c j? przyniós? dla nas jab?ka zerwane w jakim? ogrodzie - nawiasem mówi?c zawini?te w szlafroku, który przebywaj?ca z nami babcia rozpozna?a jako swój ? w jej mieszkaniu rezydowali Niemcy. Ten sam Niemiec (na nazwisko mia? Teufel!) kiedy? przyniós? nam bochenek czarnego, ?o?nierskiego, chleba. Chleba nie jedli?my ju? kilka tygodni, a ten pami?tam jako najwspanialszy w smaku, jaki by?o mi w czasie wojny kosztowa?.

Z siostr? Ma?gosi? nieraz wychodzili?my na strych i przez okienko patrzyli jak post?puje niszczenie Warszawy. Systematycznie, dzielnica po dzielnicy, ulica po ulicy, domy by?y palone lub wysadzane w powietrze. Gdy po 6 tygodniach program systematycznego niszczenia Warszawy dotar? do naszego domu przysz?o Gestapo i ponownie zostali?my wysiedleni. Nasz dom podpalili na naszych oczach. Bardzo szybko ca?y by? w p?omieniach. Pami?tam trupie czaszki i piszczele na czapkach Niemców i g?o?ne ich pokrzykiwanie: raus!, schnell!.

Okaza?o si?, ?e takich ukrywaj?cych si? jak my by?o wi?cej. Zebrali nas, z kilkadziesi?t osób, przy p?tli tramwajowej, a potem pognali przez Wilanów. Znowu mama nas ukry?a w zgliszczach. Nast?pnego dnia w nocy wróci?a do domu, ale ju? go nie by?o i nie by?o nic do uratowania.

Poszli?my piechot? w stron? stacji kolejowej Pyry, dok?d dociera?a jeszcze jaka? komunikacja. Stamt?d do Grójca, gdzie przez tydzie? koczowali?my u dalszej rodziny. Wreszcie dotarli?my do Skierniewic, by tam próbowa? dosta? si? na poci?g do Krakowa. Zdobywanie wej?cia do poci?gu wspominam jako jedno z najbardziej makabrycznych prze?y? wojennych. Ludzie wpychali si? drzwiami i oknami. Mama sta?a z nami, Ma?gosi? lat 10, Ani? lat 7, Ol? lat 5 i mn? lat 8 i b?aga?a Niemca stoj?cego z kamienn? twarz? na schodach wagonu dla Niemców by nas wpu?ci?. Gdy ju? by? gwizd na odjazd, ten Niemiec odst?pi? i nas wpu?ci? do ju? ruszaj?cego poci?gu. Jechali?my na naszych tobo?kach w korytarzu.

W Krakowie zatrzymali?my si? na jedn? noc u znajomych. Potem wujek Antek (szwagier mamy), nadle?niczy z Ojcowa, przys?a? po nas konie, i wyl?dowali?my u niego. Tam prze?yli?my Nowy Rok i przej?cie frontu sowieckiego. Po jakim? czasie przenie?li?my si? do Brzezin ?l?skich, gdzie do pracy w kopalni powróci? brat mamy.

Do Polski wróci? nasz tata pod przybranym nazwiskiem, odnalaz? nas i zaaran?owa? wyjazd na zachód w transporcie repatriantów francuskich. By? to ju? listopad 1945 roku. Wyl?dowali?my w obozie dla uchod?ców w Murnau pod Monachium. Tata wróci? do Londynu gdzie s?u?y? w Polskiej Marynarce Wojennej i zacz?? za?atwia? pozwolenie dla nas na osiedlenie si? w Anglii. Na razie przemie?cili?my si? nad granic? holendersk?, do miasteczka dla polskich przesiedle?ców tymczasowo zwanego Maczkowem (Harem nad rz. Ems). Po drodze w Monachium prze?yli?my podobne k?opoty z wej?ciem do poci?gu jak w Skierniewicach, tyle tylko, ?e pchali si? Niemcy, a wagonu dla aliantów broni? ?o?nierz angielski. Mama zdo?a?a mu jako? wyt?umaczy?, ?e jest ?on? oficera polskiej marynarki z Anglii i wpu?ci? nas tak, ?e nawet mieli?my dla siebie ca?y przedzia?.

Do Anglii, przez Holandi?, dotarli?my w maju 1946 r. Jeszcze po wyl?dowaniu w Harwich by?y w?tpliwo?ci czy nas wpuszcz?. Wszystkich nas poddano badaniom lekarskim, prze?wietleniu rentegowskiemu itd., bo Anglicy bronili si? przed gru?lic? i innymi chorobami, które przesiedle?cy mogliby przywlec. Ale wpu?cili nas. Tata, który na nas czeka?, za?adowa? nas do poci?gu i ruszyli?my. Zaprowadzi? nas do wagonu restauracyjnego, zamówi? jajka na bekonie i powiedzia?: ?Wojna sko?czy?a si??.




poprzedni / powrót / następny

KSIĄŻKI
zobacz l_insegnamento dell_evoluzione.doc

zobacz l_insegnamento dell_evoluzione.doc

zobacz Egalite de sexes.doc

zobacz Egalite de sexes.doc

zobacz Evolution en francaise.doc

zobacz Evolution en francaise.doc